Próba zagospodarowania ważnego tematu. Chęci były, zabrakło talentu. Powstał obraz nieco tendencyjny i dość zero-jedynkowy, chwilami wręcz nudny i zwyczajnie przeciętny.
Jakoś tak przypadkiem na koniec wyszło, że ludzie czujący, wrażliwi, empatyczni i naturalnie ciepli to lesbijki, transwestyci, czy personel kliniki aborcyjnej. Ciemna strona mocy to wszyscy „normalni” tworzący stałe związki, lub na takich wyglądający, co w filmie pokazano tak, jakby trochę samo w sobie stanowiło zawoalowane oskarżenie (para w sklepie z kawą, rodzice Olivii, itd.).
Samotna matka z paroletnią córeczką terroryzująca podejścia do kliniki i okładająca pięściami wchodzących - to kalka pokazująca jak dalece na skróty w swym przekazie poszli twórcy filmu.
Na prawdę nie można było wykrzesać z siebie więcej w przekazie ciekawego i wielowątkowego tematu?
Chcecie zobaczyć pokazanego z pomysłem, wrażliwego transwestytę w trzecioplanowej roli, która zapada w pamięć – to zobaczcie bardzo przeciętny „Adult World”, gdzie akurat transwestyta Rubia w wykonaniu Armando Riesco winduje film w górę.
Sytuację ratują nieco dwa wątki.
Epizod z Karlem wywołujący domniemanie, że faceci to też ludzie, którzy być może coś tam czują (Sam Elliot – w nietypowej roli, tym razem bez wizerunku macho rodem z Dzikiego Zachodu) oraz ledwie nakreślona relacja babci z córką (Lily Tomlin vs Marcia Gay Harden), z której bił potencjał. Potencjał zignorowany przez filmowców skoncentrowanych na przekazaniu w zakamuflowanej formie innych treści.
Szkoda, niemniej obejrzeć można.
Na koniec moje gratulacje dla tych z zespołu Filmwebu, którzy przypisali film do gatunku komedii. Gdy zespół film wreszcie obejrzy, proponuję to szybko zmienić.
Pozdrawiam,
jabu
wspomniany przez Ciebie swoisty relatywizm jest niestety ostatnio niemal wszędzie obecny wraz z ciekawie przez niektóre środowiska pojętą poprawnością polityczną...ach...nie ma co się dalej rozpisywać
pozdrawiam
widac LGTB w formie,szkoda ze wasze matki nie porobily aborcji,moze teraz byl by spokoj w tym kraju