Lane i Christina jadą przeprowadzić wywiad z pisarzem. Po drodze mają wypadek. Lane wychodzi cało. Następnie widzimy jak dzwoni do drzwi pisarza. Poznaje jego córkę, zabiera ją na melanż. Z czasem dowiadujemy się co spotkało Christinę. I cały film to już tylko losy tej czwórki. Dziwne relacje, przemilczany fakty, nieznane motywacje. Fabuła wg mnie nie wykorzystuje swojego potencjału, ale w sumie jest ciekawa. Forma jest imponująca. Piękne zdjęcia i bardzo pasująca do całości muzyka. Wszystko to tworzy naprawdę niezły klimat. Miejscami kojarzyło mi się to z "zimną" wersją filmów Almodovara: przez cały czas obserwujemy przerysowany dramat, a gdzieś w powietrzu wisi jakaś mająca nastąpić tragedia. Film potrafił budzić we mnie niepokój, a pod koniec nawet trzymał w napięciu, ale zakończenie nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, jak się spodziewałem. Po drodze oglądało się nieźle, choć było kilka scen zupełnie nie potrzebnych - nie wnosiły nic do fabuły po za nutka patologi (która w porównaniu z kinem wspomnianego Hiszpana jest i tak "pikusiem" :)).
Podsumowując film jest godny uwagi, ale na pewno nie obowiązkowy, bowiem realizacja jest imponująca i kilka scen było naprawdę udanych, ale jednak czegoś mi tu zabrakło.